Jarmarczny zgiełk i złote żniwa

Mieszkańcy miejscowości kurortowych, turystycznych oraz zabytkowych dzielnic rok w rok, gdy sezon wrze borykają się z tymi samy mymi problemami. Chaos będący skutkiem turystycznych fal z różnych zakątków kraju może skutecznie uprzykrzyć radość z okresu wakacyjnego stałych mieszkańców. I choć część z nich przyzwyczaiła się do zgiełku fundowanego przez przyjezdnych są jeszcze tacy, którzy najchętniej by pouciekali. Skąd się to bierze ? Jakie są tego przyczyny i do czego to prowadzi?

Przyczyn kilka

Ich należy doszukiwać się w lokalnej polityce pro turystycznej. Dla przykładu – duża część niewielkich miejscowości nadmorskich głównie funkcjonuje dzięki turystyce. Rybactwo będące niegdyś źródłem utrzymania dziś stanowi raczej marginalne hobby nastawione na przyjemność. W sezonie oblężenie przeżywają za to hotele, punkty gastronomiczne i stoiska z pamiątkami. To kolejna przyczyna owego stanu rzeczy. Obecna polityka nastawiona na wolny rynek pozwala małym przedsiębiorcom na wiele często przymykając oczy na prawne uchybienia. Po prawdzie – byle Kowalski może nazbierać muszelek na plaży i handlować nimi wzdłuż pasażu. Taka dżungla namiotów, stoisk i straganów przykuwa uwagę niemal każdego zwiedzającego. No cóż – biznes jest biznes.

Konsekwencji kilka

Skutki są wyjątkowo niebezpieczne. Taki chaos turystyczny poza tym, że sprzyja szerzeniu się drobnych oszustw i wykroczeń stanowi także ogromne utrapienie dla okolicznych mieszkańców. Niebezpieczeństwo jest tylko jednym z elementów, warto zwrócić uwagę na kondycje roślinności w parkach, alejkach i na szlakach. Zaśmiecone ulice łatwo posprzątać – odbudować trawnik z kwiatostanem już niekoniecznie. Ponadto całodobowy skwar wycieczek i pojedynczych zwiedzających skutecznie nadwyręża nasz sen. W wakacje każdy chce odpocząć i przynajmniej się wyspać, ale czy będąc mieszkańcem sam musi emigrować w celu świętego spokoju?

Jeden wniosek

Zrozumiałe i naturalne, że każdy ma prawo spędzić urlop gdzie chce i na jaki sposób chce. Pamiętajmy, że tam gdzie go spędzamy są także inni, którym nie musi się to podobać. Istnieje nadzieja, że złote żniwa nie będą stanowić o popularnym porzekadle – „Po trupach do celu”, a lokalni baronowie skupią się również na obywatelach swojego miasta.